Przejdź do głównej zawartości

W Dolinie Łez


Nikołaj Iwanowicz czuł się bardzo źle. Kazachski upał wyraźnie mu nie służył. Do męczącej go od wyjazdu z Moskwy bólu głowy doszły problemy z żołądkiem, wciąż nieprzystosowanym do tutejszego jedzenia. Jakby tego było mało, do obozu dotarł nowy transport więźniów, więc pilnych obowiązków od rana nie brakowało.



Dochodziła czternasta. Nikołaj Iwanowicz siedział z opuszczoną głową nad swoim biurkiem, z niecierpliwością spoglądając za okno. Przed nim piętrzyły się akta nowoprzybyłych, starannie zapakowane w szare teczki. Przez chwilę ślepo patrzył na stosik. Wiedział, że to ostatnia rzecz, którą musi się dziś zająć. Potem będzie mógł wreszcie wrócić do łóżka. Powolnym ruchem sięgnął po pióro. Wziął kawałek papieru, naskrobał literę „R” i przybił pieczęć - „Pułkownik NKWD Nikołaj Iwanowicz Niekrasow. Naczelnik Obozu KarLag”.
Odłożył pieczęć i podniósł słuchawkę jednego z kilku telefonów leżących na jego dębowym biurku.
Za chwilę w gabinecie pojawił się asystent. Nikołaj Iwanowicz wskazał na teczki. Asystent przez chwilę spoglądał na kartkę leżącą na teczkach. W końcu zrozumiał.

- Jeszcze podpis, panie naczelniku... - nieśmiało zwrócił uwagę Igor Ilicz.
- No tak.. - mruknął Niekrasow i nabazgrał przy pieczęci kilka niewyraźnych znaków.
- Rozstrzelamy ich jeszcze dziś, panie naczelniku – Igor Ilicz trzasnął obcasami i zamknął za sobą drzwi gabinetu.

Karagandzki Obóz Pracy (KarLag) otwarto 19 grudnia 1931 roku. Zajmował obszar ponad 150 tys. ha – 300 km z północy na południe i 200 km ze wschodu na zachód. Przez 29 lat funkcjonowania obozu przeszło przez niego ponad milion więźniów, zarówno politycznych, jak i kryminalnych. Miejsce obozu przez miejscowych nazywane jest „Doliną Łez” z uwagi na smutny los licznych ofiar systemu, które nawet po śmierci Stalina nie mogły liczyć na szybkie opuszczenie murów KarLagu.

Dziś pamięć o ofiarach represji pielęgnuje Muzeum Ofiar Represji Politycznych w Dolince – wiosce oddalonej o ok. 40 km od Karagandy. Miejsce ze wszech miar warte odwiedzenia podczas pobytu w Kazachstanie. W dawnej siedzibie administracji KarLagu urządzono muzeum, które w niezwykle sugestywny sposób oddaje sposób działania obozu i historie jego więźniów. Ze ścian korytarzy i sal spoglądają na zwiedzających wszystkowidzące oczy Stalina.
Uwagę przyciągają detale. W pomieszczeniu służącym jako biblioteka na stole leży encyklopedia z lat 30-tych. Wymienione na pierwszej stronie nazwiska autorów zajmują prawie całą kartkę. Większość z nich jest zakreślona na czarno markerem – to nazwiska osób, które trafiły do łagrów, więzień lub na zsyłkę w latach terroru.
Lekki niesmak zostaje na sam koniec. Ostatnia sala jest bowiem nie wiedzieć czemu poświęcona fundatorowi muzeum – prezydentowi Nazarbajewowi. Jasne pomieszczenie pełne jest jego portretów w różnych sytuacjach. Spogląda na zwiedzających z każdego rogu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Suszona ryba dla opornych

Jej słony, bardzo intensywny smak nie każdemu odpowiada. Intensywny zapach odrzuca wiele osób, ale suszona ryba jest na Wschodzie prawdziwą instytucją. Bo co można zagryzać do piwa albo w bani? Chipsy i orzeszki – owszem, całkiem niezłe, ale to wciąż nie to. Będąc rybnym stalinistą mogę z czystym sumieniem powiedzieć – suszona ryba i piwo to para doskonała, jeden z nielicznych w przyrodzie przykładów idealnej równowagi.

Kurut - wyzwanie na dziś

Wysuszone kulki ze zsiadłego mleka? Takie rzeczy tylko w Azji Centralnej.

Płow po fergańsku

Ryż z mięsem i warzywami – tak najkrócej można opisać czym jest płow. Jedliśmy go w różnych wersjach – domowej, bazarowej, fastfoodowej, a nawet z kurczakiem. Można powiedzieć jedno – ilu kucharzy, tyle przepisów.