Ten dzień podróży spędziliśmy w większości w pozycji horyzontalnej. Najpierw leżakowaliśmy na dworcu we Lwowie pod czujnym okiem milicjanta, który dbał, byśmy spali na zmianę - nigdy równocześnie. Leżakowanie aktywnie kontynuowaliśmy w pociągu do Kijowa, by koło 15.30 wyjść na miasto rozprostować nogi. Dzień zaś zakończyliśmy na siedząco - w SKYBUSIE, na lotnisku, a później w samolocie. Ot, takie małe leniuchowanie! :)
Jej słony, bardzo intensywny smak nie każdemu odpowiada. Intensywny zapach odrzuca wiele osób, ale suszona ryba jest na Wschodzie prawdziwą instytucją. Bo co można zagryzać do piwa albo w bani? Chipsy i orzeszki – owszem, całkiem niezłe, ale to wciąż nie to. Będąc rybnym stalinistą mogę z czystym sumieniem powiedzieć – suszona ryba i piwo to para doskonała, jeden z nielicznych w przyrodzie przykładów idealnej równowagi.
Komentarze
Prześlij komentarz